Żyje podróżą. Pierwszą wyprawę w nieznane rozpoczął gdy miał 28 lat. Dziś gdy dostępne są tanie linie lotnicze i w szufladzie leży paszport, nikt nie zdaje sobie sprawy jaki to był wyczyn i śmiała decyzja żeby ruszyć przed siebie i nie zatrzymywać przez tysiące kilometrów. Świat wówczas można było posmakować tylko czytając podróżnicze relacje i wodząc palcem po papierowej mapie. Nie było YT, Booking.com, google maps. A jednak... Początki to jeszcze po naszej stronie żelaznej kurtyny motocyklowe wypady MZ250, potem podróże z plecakiem. I tak w podróży wpadło ponad 380 tys. kilometrów i ok. 160 odwiedzonych krajów... W pierwszą wyprawę dookoła kuli ziemskiej udał się przed 40-laty „garbusem”. Później był samolot, jacht, pociąg i motocykl oraz ponownie samochód. W tym czasie spotkał się z niezliczoną liczbą znanych i nieznanych ludzi, kilkakrotnie został okradziony, piekł się w afrykańskim słońcu i marzł, gdzieś na dalekiej północy. Podróżowanie stało się nie jego hobby, ale całym życiem.

 

 

 

Za nim ostatnia daleka wyprawa, Azja. Zawsze wydawało mu się że tam będzie łatwiej, kiedyś już przecież przemierzona i posmakowana. Nie było. Afryka pokonana rok wcześniej okazała się bardziej przyjazna i otwarta. Azja, mokra, zimna i niechętna sprawiła wiele kłopotu. Pakistan wyczekiwany na wjazd na granicy bardzo długo - nie wpuścił do siebie. Tajlandia przejechana tylko dzięki temu, ze poruszał sie zwykłym, cywilnym autem a nie kamperem turystycznym, których się tu nie wpuszcza.

 

 

 

Jakim autem można przebyć tyle tysięcy kilometrów? Kiedyś tej sztuki udało mu sie dokonać WV Garbusem. Teraz kolejny raz usiadł za kierownicą sprawdzonej już w Afryce Toyoty Corolli. Tym razem był to egzemplarz z silnikiem diesla i kolejna bezawaryjna wyprawa została ukończona w japońskim aucie. Jedyny  kłopot to tankowanie w Iranie gdzie trudno o paliwo do diesla. Nie najmłodsze już białe auto oklejone zostało cyframi określającymi która to już podróż dookoła świata i kontynent oraz wspierających go w drodze instytucji. Początek i oficjalne zakończenie wyprawy zaplanowane zostało z polskiej wioski Polonezkoy na zachodzie Turcji. Ta założona prawie 200 lat temu osada jeszcze 40 lat temu, podczas pierwszej wizyty Andrzeja, tętniła polskością. Obecnie ze 170 polskich rodzin zostało tam kilkadziesiąt i już nie jest  rolniczą wioską ale wczasowym kurortem. Za jakiś czas tutaj właśnie trafi ta wyjatkowa Corolla, którą Andrzej Sochacki przemierzył Azję.

 

 

 

 

GALERIA ZDJĘĆ 

Galeria

sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4122
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4123
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4126
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4136
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4138
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4141
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4147
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4158
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4159
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4164
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4165
sochacki_2019_fot_ireneusz_rek___IMG_4168

Pełna galeria