Każdy kto śledzi uważnie wpisy na naszej stronie i szuka opisu ciekawych aut na pewno trafił do działu J12 i poznał dokłanie Krzysztofa i jego Land Cruisera KDJ120. To auto wraz z rodzina która się nim wozi przebyło wiele bliższych i dalszych terenowych wypraw. Wyposażone we wszystko co potrzebne podczas takich przepraw jest idealnym pomocnikiem w podróży. Gdzie można dojechać swoją Toyotą? A chociażby na Islandię.  Zapraszamy na opowieść o podróży przez lody i pustkowia tej odległej wyspy...

 

HUS4830

 

Tekst i zdjęcia: huskycruising.pl

Jest wtorek 25 lipca 2017 roku, punktualnie o 9.00 wyruszamy w naszą podróż na daleką północ. Jest środek lata, a my w bagażach mamy całe mnóstwo zimowych ubrań :), czapki, rękawice, polary, kurtki i tym podobne. Nie zabrakło elektrycznej farelki i gazowego ogrzewacza ….Jedziemy na … ISLANDIĘ. Nasz pies pociągowy został odpowiednio na tę okazję oznakowany.

 

2017 07 22 14.42.15 600x800

 

Pierwsza dojazdówka na kołach to odcinek około 1000 km, celem jest port promowy Hirtshals w Danii. Ciekawostka: na granicy niemiecko-duńskiej, duńczycy mają dla wjeżdżających do kraju kontrolę graniczną. Tworzy się spory korek ale celnik gestem ręki puszcza nas dalej. Zatrzymujemy się na nocleg około 70 km od celu w miejscowości Aalborg, tam jeszcze w warunkach hotelowych spędzamy noc przed dwudniowym rejsem. Wieczór spędzamy w hotelowym barze przy lampce wina i piwa, zastanawiając się co nas czeka na wyspie gdzie znajduje się 26 czynnych obecnie wulkanów. Noc była ciężka, materace strasznie niewygodne, za miękkie. Obfite śniadanie i ruszamy do portu Hirsthals. Po niecałej godzinie ustawiamy się w kolejce do odprawy, aut jest już kilkadziesiąt, a i przybywają kolejne. Różnorodność pojazdów jest ogromna, od zwykłych osobówek, poprzez suvy, suvy uterenowione, prawdziwe terenówki, kampery oraz samochody ciężarowe małe i duże do … rowerów i motocykli oczywiście. Dużo aut z niemiec, francji, holandii, a z polski …. tylko my.

Oto kilka przykładów.

 

HUS3214 600x400  HUS3215 600x400  HUS3217 600x399 
HUS3220 600x399  HUS3226 600x400  HUS3227 600x400 

 

Po kilkunastu minutach otrzymujemy karty pokładowe, ustawiamy się na odpowiedniej linii i wjeżdżamy na pokład promu. Ustawiamy auto, zaciągam ręczny, dźwignia zmiany biegów na „P”, zabieramy swoje bagaże, które przygotowaliśmy sobie wcześniej aby przetrwać dwa dni na promie. Czekamy jeszcze chwilkę na pokładzie na wejście do kajuty, obsługa kończy sprzątanie. Wchodzimy, rozpakowujemy się. Kiedy wreszcie prom odbija mamy opóźnienie około 40 minut, zaczyna się drugi etap dojazdu, a właściwie dopłynięcia do naszej wyspy, przed nami 1500 km, 823 mile morskie po oceanie Atlantyckim.

Podróż promem to chyba najnudniejsza z form podróżowania. No latania też nie lubię ze względu na zwyczajowy brak miejsca w samolocie oraz zbyt bliski kontakt ze współpasażerami. Tu , po promie można sobie pochodzić, jest jakaś przestrzeń i świeże powietrze na pokładzie, na który można przy sprzyjającej pogodzie sobie wyjść.

 

2017 07 25 15.52.31

2017 07 26 11.30.07 600x450

na monitorze można było śledzić aktualne położenie promu

 

2017 07 25 13.02.06 600x450

Kajuta jak kajuta, maleńkie pomieszczenie bez okna

 

 

Dzień 1 - 27.07.2017 - 109 KM

Dopływamy do portu Seydisfjordur, który leży po wschodniej stronie wyspy. Prom opuszczamy dość sprawnie. Dostajemy nalepkę na szybę, celnik gestem ręki przepuszcza nas dalej, a zaraz za bramą już rozdają ulotki reklamowe atrakcji turystycznych.  Islandia przywitała nas deszczem i niskim pułapem chmur, z tego też powodu nie widzimy jak wygląda miasteczko, w którym zrobiliśmy pierwsze kilometry.

2017 07 27 09.50.26

 

Droga do Egilsstadir, jest zasnuta mgłą, a deszcz dodatkowo ogranicza widoczność. Wszyscy jadą ostrożnie i powoli. Jeszcze tylko zakupy podstawowych produktów, które robimy w Netto i ruszamy na pierwszy zaplanowany trak.

Wyjazd z miasta Egilsstadir przez most na jeziorze Lagarfjot, długie na 25 km i w najszerszym miejscu 2,5 km ogromne jezioro / 53km2 / jezioro.  Z drogi nr 1 skręcamy w lewo i wkrótce ku naszej uciesze kończy się asfalt i zaczyna droga szutrowa. Jedziemy na południe mając po swojej lewej stronie wspomniane wcześniej jezioro. Droga nieco wspina się do góry i tym samym doświadczamy już pierwszych pięknych widoków, a to dopiero początek.

W miejscu gdzie jezioro ma swój początek, po prawej stronie drogi jest parking, na którym zatrzymujemy auto i idziemy zobaczyć dwa wodospady./65°04’24.6″N 14°52’49.0″W. Pierwszy z nich Litlanesfoss jest już widoczny po kilkunastu minutach łatwej drogi. Wodospad otaczają niesamowite kolumny bazaltowe.

 

HUS3260

 

Nieco dalej , około kilometra znajduje się drugi wodospad na tej samej rzece Hengifossa, dotarcie do niego zajmuje nam nieco więcej czasu, a mocny wiatr nie ułatwia wędrówki. Wreszcie wyłania się, trzeci co do wysokości wodospad na Islandii : Hengifoss , który ma 118 m wysokości, a woda spływa cienką nitką po bazaltowej ścianie ze śladami czerwonej glinki.

 

HUS3269

 

Powrót do auta i jedziemy jeszcze chwilkę ta samą drogą do Centrum Kultury Skriduklaustur ale naszym głównym celem jest mieszcząca się obok restauracyjka z domowym, lokalnym jedzeniem  Klausturkaffi. /65°02’28.1″N 14°57’08.9″W/

Skriduklaustur – Centrum Kultury Islandii.

Jest miejscem spotkań artystów, znajduje się tutaj centrum edukacyjne i organizowane są różne całoroczne wydarzenia kulturalne. To także centrum kultury i historii oraz wystawy z dorobku pisarza i fundatora Centrum Gunnara Gunnarsson.
To islandzki pisarz, który spędził większość życia w Danii. Swój majątek zebrane fundusze przeznaczył na budowę tego budynku, który został zbudowany w roku 1939 w/g projektu niemieckiego architekta, mający około 1.000 metrów kwadratowych. Pisarz mieszkał tam do roku 1948, później przeniósł się do stolicy. Następnie posiadłość podarował państwu z przeznaczeniem na działalność kulturalną i naukową.
W XV wieku w tym miejscu stał klasztor. Był on jedynym we wschodniej części kraju. W roku 1552 król duński zajął klasztor, a ówcześni ludzie, nawet bogaci, stali się wasalami króla.

 

HUS3282

 

Położona malowniczo na wzniesieniu niewielka knajpka oferuje głównie stół „szwedzki” , na którym jest wiele pyszności: przystawki, zupy, dania główne, desery, napoje. Można też zamówić dania z karty. Decydujemy się na dania podane na stole, smakujemy kilka rodzajów dań kuchni islandzkiej. Jedzenie jest wyśmienite.

 

2017 07 27 13.53.25

 

Posileni i zadowoleni ruszamy w interior. Zmieniamy drogę na 910, wspinamy się niewielką serpentyną i jedziemy w kierunku naszego pierwszego noclegu na Islandii, którym jest Laugarfell /64°53’11.0″N 15°21’01.2″W/ , oddalony od „głównej” drogi około 2 km kameralny hotelik z dwoma naturalnymi, gorącymi basenami, zaoferował nam miejsce na trawniku pod nasz namiot. W budynku jest „stołówka”, miejsce z kanapami do odpoczynku, można zamówić śniadanie lub kolację. Łazienki są czyste ,a woda pod prysznicem bez ograniczeń.

 

2017 07 27 16.39.27

 

Po rozłożeniu namiotu wskakujemy oczywiście do cieplutkiego basenu, którego woda ma ponoć właściwości lecznicze i napawamy się widokiem na górę Snaefell.

2017 07 27 17.14.19 600x450

 

Dzień 2 - 28.07.2017 - 219 KM

 

Ten dzień był oznaczony w naszym roadbooku jako TRUDNY. Początkowo plan zakładał, że dojedziemy do Campingu Kverkfjoll /64°44’51.2″N 16°37’56.1″W/ u podnóży lodowca Vatnajökull -jest to lodowiec o powierzchni 8100 km² i grubości dochodzącej do 1 km, położony w południowo-wschodniej części Islandii na terenie parku narodowego Vatnajökull. Pod względem powierzchni jest to drugi co do wielkości lodowiec Europy (po lodowcu Austfonna na Spitsbergenie) a trzeci na świecie. Objętość lodowca szacuje się na ponad 3000 km³, co czyni Vatnajökull największym lodowcem Europy pod tym względem. Ale na nocleg zatrzymaliśmy się nieco dalej, o tym poniżej.

Po obfitym śniadaniu: lokalny boczek i lokalne jajka przygotowane w namiotowej kuchni, ciepły i przyjemny prysznic i opuszczamy Laugarfell i ruszamy na trasę. Odcinek, który przygotowałem przebiegał ze wschodu na zachód i był mało uczęszczany, może niezbyt wymagający terenowo jednak jak się później utwierdziliśmy, nie spotkaliśmy na tej trasie żadnego innego pojazdu.

 

2017 07 28 08.06.18

 

Istotna fotka z poranka tuż przed odjazdem. Uważny czytelnik zauważy po lewej stronie pod oknem leżący na ziemi przedłużacz / kolor czerwony / , widzi czytelnik? Otóż ten przedłużacz niestety zapomniałem zabrać, a był to nasz pierwszy nocleg. Pech i doświadczenia z nim związane opiszę w dalszej części.

 

HUS3287 1

 

Chwilkę jedziemy początkowo drogą F910 jednak odbijamy w prawo w drogę F923 kierując się na północ. Znaki mówią same za siebie, to nasze pierwsze doświadczenie z tego typu drogami na Islandii, co nas tam czeka?

 

HUS3290 1

 

Pierwsze brody na rzekach, pierwszy dreszczyk emocji. Moja pilotka nie ma zamiaru sprawdzać głębokości brodu, który pokonujemy bez problemu. 

 

HUS3291 1

 

Pogoda sprawia, że nie wiele jest widać. Teren raczej równinny. Pokonujemy kolejne kilometry. Nagle zza chmur i mgły wyłania się zupełnie inny krajobraz. Wąską drogą wjeżdżamy do Doliny Hrafnkelsdalur, której nazwa pochodzi od imienia rolnika i wodza Hrafnkell, który mieszkał w gospodarstwie Adalbol w czasach sagi. Dolina ma 18 km długości i jej max wysokość to 400 mnpm. 

HUS3296 1

 

Dwukrotnie przekraczamy bród na rzece Hrafnkela niedaleko Adalbol.  Potem pokonujemy niewielki most na wydawałoby się spokojnej rzece Jokulsa a Bru, która pochodzi z Brúarjökull największego języka lodowcowego Vatnajökull. Powyżej, bliżej lodowca na rzece jest zbudowana tama i elektrownia wodna. Kanion, którym płynie rzeka, mimo, ze nie jest duży - robi wrażenie.

 

 HUS3310 1

HUS3311 1

 

Po przekroczeniu mostu kierujemy się dalej do naszego celu, skręcamy w lewo na zachód w kierunku Kverkfjoll.  Pogoda jest bardzo stabilna i nie pada. Widoczność nie poprawiła się zbytnio. Krajobraz jest księżycowy, marsjański lub tym podobny.

Expect the unexpected

Islandia to kraj nieprzewidywalny, pogoda i miejsca mogą być nieprzyjazne ale też widoki mogą zwalić z nóg, a pogoda może sprawić niespodziankę i być piękną. Czekamy na to … chłonąc to co daje nam dzień. Decydując się na przyjazd na wyspę wiedzieliśmy, że nie będzie … ciepło i zawsze powtarzałem, ” oby nie padało„. I tak jest … nie pada.

 

 HUS3319 1

 

Coś próbuje tu żyć, podobne roślinki spotykaliśmy na pustyni w Omanie. Drogi w interiorze są to kiepskie ale wyraźne szutrówki, czasami oznaczone żółtymi palikami. Bezkres przestrzeni, cisza, spokój. Brak ludzi i innych pojazdów. A w oddali majaczące wzgórza. Błękit nieba gdzieś tam istnieje i próbuje się dostać na ziemię.

 

HUS3332 1

 

Poruszamy się po tzw. Pustyni Ódáðahraun. Rozległe pola zastygłej lawy otaczają nas ze wszystkich stron. Te szerokie pola lawy powstawały w różnych okresach, najstarsze liczą ponad 12 tys lat. Miejsce to jest mroczne, a lodowate rzeki lodowcowe wzmagają strach i budzą respekt. Lawa, lawa, lawa, żadnego drzewa ani nawet najmniejszego krzaczka wokół.

 

HUS3349 1

 

Most na rzece Jökulsá á Fjöllum , tu jesteśmy prawie na jej początku, rzeka liczy sobie 206 km długości i jest drugą co do wielkości rzeka Islandii. To na niej są liczne znane wodospady takie jak Selfoss, Dettifoss, Hafragilsfoss. Wąwóz Ásbyrgi powstał kiedy rzeka szukała sobie nowej drogi na północ. Patrząc na taką rzekę czujemy jej moc i przeszywa nas dreszcz. 

 

HUS3357 1

 

Droga wije się pomiędzy zastygłą lawą jak rzeka. Potem trakt nieco zmienił swój charakter, teraz prowadzi wśród bazaltowych kamieni. Po chwili kamienie znikają i pojawia się pustynia z czarnym jak smoła piachem. Niestety nie jest nam dane w pełni podziwiać widoki ze względu jak już napisałem stabilną tego dnia pogodę. Niskie chmury nie odpuszczają … ale nie pada i to jest duży plus dzisiejszego dnia.

 

HUS3365 1

HUS3367 1

 

I niecodziwenny widok na trasie. To chyba jakiś żart? Pośrodku niczego stoi sobie cysterna z paliwem ?

 

HUS3382 1

 

Kolory zmieniają się, przewaga czarnego znika, pojawiają się inne odcienie, chyba nawet maja ciepła barwę. Mamy już bliziutko do naszego pierwotnego celu czyli Campingu Kverkfjoll. Gdy do niego dojeżdżamy jest pusty, tzn. nie ma nikogo prócz obsługi. Zaglądamy do budynku, kręcimy się troszkę wokół, pogoda i stan nawierzchni nie nastraja do pozostania w tym miejscu. Na razie jedziemy jeszcze dalej do końca drogi do samej ściany jęzora lodowca Kverkjokull , który jest częścią Vatnajokull. W tym samym miejscu jest też Kverkfjoll najwyższy wulkan Islandii. 

Niestety stoją znaki zakazujące dalszej wędrówki bliżej lodowca. Sam wulkan jest aktywny i czynny, ostatnia erupcja miała miejsce w 1968 roku, a we wnętrzu góry znajduje się pole gorącej magmy, która tworzy liczne jaskinie lodowe. Oczywiście respektujemy zakaz wstępu i odpuszczamy.

Jesteśmy w bezpośredniej bliskości północnej ściany lodowca Vatnajokull. 64°43’25.4″N 16°39’18.2″W . Na poniższym screenie znacznik to nasza poazycja.

 

Zrzut ekranu 2018 01 11 o 10.02.09

HUS3387 1 600x400

 

To tu bierze początek rzeka Jokulsa a Fjollum. Jaskinia wygląda zachęcająco. Jest mrocznie i słychać pomruki wulkanu. Podejmujemy decyzję o zmianie planu i nie zostajemy w tym miejscu na noc. Kontynuujemy jazdę i nowym celem jest Askja. Wracamy kilkanaście kilometrów /około 16km / niejako po śladach mając możliwość podziwiania widoków w druga stronę. Piękny obszar lawowy Vikursandur, a w tle góra Herdubreidartogl.

 

HUS3400 1

HUS3387 1 600x400

 

Po drodze UWAGA - znaki ostrzegające o głębokim piachu, który niejako wciąga. Podobna konsystencja jak sabkha na pustyni w Omanie, bardzo zdradliwy piach.

 

HUS3402 1

 

Camping Askja lub Dreki  /65°02’31.8″N 16°35’41.6″W/ O trawce można pomarzyć, podłoże kamieniste. Oczyszczam podłoże z większych kamieni i rozkładamy namiot w miarę blisko toalet i kuchni. Jest minus – nie ma prądu, będzie to noc bez farelki. Dużym plusem jest natomiast pomieszczenie kuchenno – jadalniane, w którym jest ciepło. Można przygotować posiłek i zjeść. Zabieramy więc swoje skrzynie ze sprzętem i jedzeniem i idziemy przygotować kolację. Poniżej zdjęcie z kuchnio-jadalni, po lewej widoczny piec z garami z gorąca wodą. Pomieszczenie ma też w pełni wyposażoną kuchnię z naczyniami więc nie trzeba mieć nawet własnych, kuchenkę gazową i zlewy. Ciekawostka: do tego pomieszczenia wchodzi się bez butów, na boso, w skarpetach lub obuwiu tzw. zamiennym. Prosty sposób na utrzymanie czystości. Takich miejsc na Islandii jest wiele. Drzwi widoczne w tle zdjęcia to pokoje z łóżkami. Łóżek jest kilka, są piętrowe.

 

2017 07 29 08.11.22

2017 07 29 08.02.16 e1503609469881 600x800  2017 07 29 08.41.14 e1503609523190 600x800  2017 07 29 08.41.24 e1503609392600 600x800 

 

Dzień 3 - 29.07.2017 - 142 KM

Wczoraj dojechaliśmy do wulkanu Askja, przy którym spaliśmy. Wulkan ten ma 1510 mnpm wysokości i powierzchnię 50 km2, jego kalderę otaczają ośnieżone góry Dyngjufjöll, a we wnętrzu znajdują się dwa jeziora: najgłębsze na Islandii Öskjuvatn (220 m głębokości) oraz Viti (isl. Piekło) wypełnione ciepłą, siarkową wodą. Wulkan ostatnią aktywność miał w 1961 roku i wyrzucił popiół na wysokość 8 tys m. Noc przebiegła spokojnie, nie zmarzliśmy. Toaleta i śniadanie w kuchni. Składamy namiot, pakujemy auto i w drogę. Pogoda znów nas nie rozpieszcza, nie zanosi się, że będzie pogodnie. Mamy plan wejść na kalderę i zobaczyć jezioro Viti. Zatrzymuję się jeszcze przy Drekagil – Wąwozie Smoka, który zachwyca niezwykłymi formacjami geologicznymi powstałymi z lawy, które mogą do złudzenia przypominać świat baśniowy. Ponoć po 30min wędrówki można dotrzeć do wodospadu, wąwóz oglądam tylko z szerokiego wejścia.

 

HUS3405

HUS3408

Jedziemy kilka kilometrów w kierunku Viti. Krajobraz w jednej chwili zmienił się diametralnie. Jedziemy po polu lawy, a wokół nas jak okiem sięgnąć zastygła, czarna lawa.

 

HUS3421

 

Tak jak przewidywaliśmy pogoda nie ustępuje. Piesza wędrówka w tych warunkach nie przyniesie w końcowym efekcie spektakularnych widoków. Odpuszczamy. Poniżej miejsce, od którego rozpocząć można trekking /65°04’00.9″N 16°43’29.5″W.

 

2017 07 29 09.59.01 600x450

 

Przed nami ośnieżone stoki góry Dyngjufjöll zasnute mgłą... Poniżej film przedstawiający drogę po, której się poruszamy

 

 

Droga na północ prowadzi wśród skał lawowych różnorodnego kształtu i wielkości. Nie sposób zboczyć z wyznaczonego szlaku, nie ma gdzie. Po prawej w oddali towarzyszy nam rzeka lodowcowa Jokulsa a Fjollum, a ja cały czas wypatruję wulkanu po lewej stronie. Ma to być wygasły już wulkan Herðubreið. Jednak nisko położone chmury pozwalają zobaczyć nam tylko podstawę tego wulkanu i nic więcej.  Trak w pewnym miejscu zbliża się blisko do rzeki, jest nawet mały parking. Nie ma nikogo prócz nas, całe miejsce widokowe jest tylko dla nas. 

 

HUS3469

 

Jesteśmy w okolicy wodospadu Gljufrasmidur. Niesamowita , wręcz niewiarygodna siła wody na rzece wyryła kanion w skałach lawy aby znaleźć sobie ujście na północ. 

 

HUS3477

 

Dawno nie przekraczaliśmy brodu. Jeszcze będąc w Askji, gdy się pakowaliśmy podeszła do nas Pani z obsługi Campingu i zapytała w którą stronę się udajemy? Gdy dowiedziała się, że jedziemy na północ poinformowała nas, że w nocy poziom wód znacznie się podniósł i aby uważać na przeprawach przez rzeki. Szczególnie wskazała dokładnie to miejsce przed , którym teraz się zatrzymaliśmy. Chwila zastanowienia i ruszamy. Nie było tak źle, Moniczka prezentuje na jakiej wysokości była mniej więcej woda. 

 

2017 07 29 12.49.36

 

Droga jest świetna, miejscami pozwala na rozwinięcie prędkości do 80 km/h. Podczas naszej jazdy od rana spotkaliśmy tylko jedno auto !, niczym nie ograniczona cisza i spokój, wolność w czystej postaci.

 

HUS3526

 

W ciąu dnia nad nami chmury kłębią się złowieszczo ale nic z tego nie wynika, to tylko prężenie muskułów albo grożenie palcem abyśmy mieli się na baczności. Dziś mieliśmy dojechać do Asbyrgi ale patrząc na wskaźnik ilości paliwa dochodzimy do wniosku, że możemy nie dojechać. Co prawda zaraz będziemy na „jedynce” jednak mapa, która pokazywała stację paliw w pobliżu myliła się. Decydujemy że jedziemy do Reykjahlid, tam zatankujemy i zatrzymujemy się na Campingu Myvatn nad jeziorem. Przed miejscowością mijamy górę Námafjall i pola geotermalne „Hverarönd” (albo „Hverir”), całość kompleksu należy do wulkanicznego systemu aktywnego wulkanu Krafla.

 

HUS3533

 

Wrócimy tu jutro, tankujemy auto do pełna, robimy zakupy w Netto / jajka, bekon, warzywa, owoce – borówkę polską i inne / ,  jedziemy na Camping . Znajdujemy fajne miejsce z dostępem do prądu, podłączam przejściówkę i idę po przedłużacz i tu … zonk !!! Przedłużacz został na pierwszym Campingu !! Masakra !! Zamykamy namiot i jedziemy do sklepu Netto dowiedzieć się czy kupimy gdzieś przedłużacz. Okazuje się, że jest to jedyny sklep w tej mieścinie. Najbliższy tzw. ogólnobudowlany  jest w Husaviku , 60 km dalej, jedziemy ale jest już późno i wszystko pozamykane. Na osłodę i otarcie łez mojej Monisi idziemy do najlepszej knajpy w Husaviku tj. Naustid /66°02’39.7″N 17°20’17.9″W/, naprawdę gorąco polecam tę restaurację. Lampka białego wina, pokal złotego napoju, zupa rybna, szałyk z ryby, jagnięcina i od razu uśmiechy nam wróciły.

 

2017 07 29 17.54.51

 

Będąc niejako przy okazji w Husaviku załatwiamy rezerwację na Rejs na wieloryby w North Sailing na poniedziałek rano. Tym samym zostajemy na obecnym Campingu na dwie doby. Niedzielę przeznaczymy na zwiedzanie okolicy, poniedziałek rejs. Ale, ale to nie koniec przygód na dzień dzisiejszy z prądem. Mamy w aucie dwa, co prawda krótkie przedłużacze ale myślę sobie jakoś poskładam i będzie git. Wracamy i okazuje się , że ktoś się nie bał i zapier….ł nam przejściówkę, którą zostawiłem w słupku z prądem. Chodzimy i sprawdzamy który z sąsiadów ma naszą przejściówkę, no niestety nie możemy jej znaleźć. Idę więc do recepcji z myślą, że może mają takowe i pożyczą. Owszem mają ale chcą paszport lub 100$, mówię, że nie mamy gotówki, że przyniosę dokument w zastaw. Tłumaczę też, że na ich terenie kradną, bo nam ukradli nieszczęsną przejściówkę. Biorę przejściówkę idę do namiotu, proszę Monikę aby poszła z dokumentem i załatwiła sprawę. tam znów dochodzi do spięcia z chyba właścicielem, jednak w końcowym efekcie zostawiamy 80 Euro zastawu za przejściówkę !!! Masakra !!!

Całej sytuacji jak chodziliśmy i szukaliśmy naszej przejściówki przyglądali się turyści z kampera z Austrii, facet wyszedł i zapytał o co chodzi. Opowiadam mu z grubsza historię , a on pożycza nam przedłużacz. No wspaniały gest, dziękujemy.

Po kilkunastu minutach przychodzi jakaś kobieta z obsługi i …. oddaje nam naszą przejściówkę !!! No halooo !!! Okazuje się , że to obsługa zwinęła nam przejściówkę, oczywiście przeprasza jak może. To może już na ten dzień wystarczy atrakcji.

 

Dzień 4 - 30.07.2017 - 230 KM

Plan: Dettifoss, Hafragilsfoss, Hljodaklettar, Asbyrgi, Krafla, Hverarond

Ciekawy widok o poranku, masa kaczek skubiących trawę na campingu… i masa kup po tych kaczkach. Ale są w sumie nie szkodliwe, miały być roje komarów, po których jedynie widać ślady w łazienkach. Bo właśnie z komarów słynie ten Camping. Jeszcze poranna kawa i śniadanie przygotowane w naszej namiotowej kuchni. Jak widać na załączonym obrazku jest na bogato, wszystkie niezbędne skałdniki do prawidłowego funkcjonowania organizmu. majonez obowiązkowo kielecki, najlepszy.

 

2017 07 30 08.50.14

 

W związku z tym ,że zostajemy na campingu na jeszcze jedną dobę nie musimy dziś składać namiotu i pakować się. Co za ulga. Przedłużacz niestety muszę oddać ponieważ nasi dobroczyńcy dziś opuszczają Camping. Dostają od nas za ten miły gest butelkę wina. Mamy do zwiedzenia okolicę. Na pierwszy plan wodospad Dettifoss i Hafragilsfoss. Parkujemy samochód na parkingu , samochodów i autokarów jest już sporo i ciągle ich przybywa. Dojście do wodospadu zajmuje kilkanaście minut.

HUS3548

HUS3537

 

I oto jest , wodospad Dettifoss, który powstał na progu w wąwozie Jökulsárgljúfur na rzece Jökulsá á Fjöllum, z którą to mieliśmy już wielokrotnie do czynienia w interiorze gdzie poznawaliśmy jej powstawanie.  Spektakularności dodaje fakt, że woda na tym wodospadzie przelewa się przez skośny próg o długości 100 metrów. Powyżej tego wodospadu znajduje się jeszcze mniejszy wodospad Selfoss. Tłumy gęstnieją , punkty widokowe zapełniają się, robi się ciasno. Wszak to żelazny punkt programu turystycznego i łatwo dostępny bo prowadzi do niego piękna asfaltowa droga. Biorąc pod uwagę objętość przepływu, szerokość i wysokość jest to jeden z najbogatszych w energię wodospadów Europy. Przez próg 45 m w dół przepływa w zależności od pory roku do 193 m3 wody na sekundę. W 2011 roku Dettifoss brał udział w scenie otwierającej film Prometeusz.

 

Poniżej Dettifoss jest mniejszy wodospad Hafragilsfoss, prowadzi do niego niepozorna wąska droga szutrowa, kończąca się małym parkingiem, na którym to nie ma żadnego auta. Zostawiamy samochód i maszerujemy do wodospadu.  Miejsce kameralne, jesteśmy sami , to niewiarygodne, kilkaset metrów dalej mega tłumy, a tu jesteśmy tylko my. Oto ten wodospad: 27 metrów wysokości i 91 metrów szerokości.

 

HUS3554

 

 Wspinam się na małą górkę i z tego miejsca rozciąga się jeszcze wspanialszy widok na wąwóz...

 

HUS3561

 

Droga nr 862 jedziemy na północ w kierunku Asbyrgi. Asfalt wkrótce się kończy i zaczyna się wąska droga kiepskiej jakości. To już w interiorze były lepsze drogi. Jest to wąski odcinek, na którym jednak spotykamy śmiałków w zwykłych osobówkach poruszających się z prędkością 5 kmh aby nie rozwalić podwozia. Drogę przecinają liczne wyschnięte koryta rzek, być może jest to czasowe zjawisko. teren wokół jest nizinny z liczną roślinnością nie przekraczającą 40 cm wysokości.

Dojeżdżamy do drogi nr 888 i jedziemy w dół doliny. Rozciągająca się po horyzont mgła nadaje tajemniczości temu miejscu. Znajdują się tu wulkaniczne jaskinie i różnorodne formacje skalne. 

 

HUS3571

 

Mijamy camping i dojeżdżamy do parkingu , z którego udajemy się na pieszą wędrówkę. Teren Hljóðaklettar powstał około 2300 lat temu  po dużej erupcji w kraterze Þrengslaborgir i kraterze Lúdentehir. Formacje skalne, które tu powstały są oszałamiająco piękne. /65°56’10.0″N 16°32’11.5″W. Bazaltowe kolumny są powykręcane pod różnymi kątami i w różnych kierunkach. Niektóre kształty powodują powstawanie dziwnych jaskiń, wież i innych form geometrycznych. No i znów zaleta tego miejsca – kameralność. Podobna atrakcja na południu wyspy przyciąga setki turystów. 

HUS3581

HUS3589 600x399

 

Kontynuujemy jazdę do wąwozu Asbyrgi, przez który niegdyś przepływała rzeka Jökulsá á Fjöllum. Asbyrgi czyli „odcisk stopy Odyna” jest w kształcie podkowy, a u jego wejścia leży Eyjan czyli wyspa, wysoka na 25 m skała. Geologicznie Asbyrgi swój kształt zawdzięcza trzem szczególnie silnym przesunięciom lodowców, które miały miejsce po erupcjach należących do lodowca Vatnajökull wulkanów Kverkfjöll i Bárðarbunga. Pierwsza erupcja miała miejsce przed 4000, druga przed 3000 i trzecia przed 2500 lat, przy czym ta ostatnia osiągnęła wymiar 200.000 m³/s (co odpowiada czterokrotnej sile przesunięcia lodowca Skeiðará w 1996 roku).

 

HUS3606

 

Wąwóz ma około 3,5 km długości, a na jego końcu znajduje się niewielkie jeziorko. Teren porośnięty jest brzozą karłowatą , która tu znalazła schronienie pomiędzy ścianami wąwozu , a miejsce to jest często odwiedzane przez islandczyków spragnionych widoku drzew.

Podczas gdy ja fotografuję, Monika bystrym okiem dostrzegła grzyba. Ten piękny okaz zagościł na naszej patelni podczas kolacji.

 

HUS3612 600x401

 

Za Asbyrgi skręcamy w drogę nr 864 i kierujemy się na południe, teraz oba wodospady, które oglądaliśmy wcześniej będziemy mieć po prawej stronie.  Droga choć szutrowa jest zdecydowanie lepsza od tej po stronie zachodniej. Zatrzymujemy się aby jeszcze raz podziwiać z innej perspektywy wodospad Hafragilsfoss. Po chwili jesteśmy na asfalcie drogi nr 1 i dojeżdżamy do miejsca licznie odwiedzanego przez turystów Námafjall. Jest to pasmo górskie i jednocześnie aktywny wulkan należący do systemu wulkanu Krafla. Poniżej góry po wschodniej stronie jest teren zwany Hverarönd. Obszar gorących źródeł, fumaroli i solfatarów. Niezliczona ilość „basenów” błotnych o bardzo wysokiej temperaturze, nieustannie wydobywające się gazy o zapachu siarki powodują , że teren jest wyjałowiony, kwaśny i nic tu nie rośnie, nie ma fauny ani flory … tylko ludzie. Woda jest o smaku siarki, tego doświadczyliśmy na Campingu nad jeziorem. Powietrze jest o zapachu siarki.

 

HUS3644 600x399

HUS3660 600x400

 

Ten piekielny, surowy i nieprzystępny teren jest jednocześnie piękny i można godzinami wpatrywać się w różnorodność kolorów, jednak pamiętajmy nie jest tu całkowicie bezpiecznie … siara szkodzi...

Nieco cofamy się i jedziemy do czynnego wulkanu Krafla. Cały obszar jest źródłem pozyskiwania energii geotermalnej z głębokości 2 km, gdzie znajduje się gorąca magma. Wulkan Krafla jest łatwo dostępny, można podjechać niemalże pod samą kalderę, która ma około 300 m średnicy. Pokonujemy niewielkie wzniesienie i po dojściu do krawędzi mamy krater Viti, czyli piekło / krater o tej samej nazwie widzieliśmy wcześniej przy Askji / woda nie przypomina wrót piekieł jak dawniej wierzono na islandii i pomimo słabej pogody jej kolor jest wręcz niebiański.

 

HUS3679

 

Mijamy miasteczko gdzie jest położony nasz Camping i zaglądamy do niewielkiej jaskini lawowej Grjótagjá z wodą termalną. Dawniej było to popularne miejsce do kąpieli jednak po erupcjach w latach 1975-1984 temperatura wody wzrosła powyżej 50*C, obecnie temperatura ma tendencję spadkową jednak jest jeszcze zbyt wysoka. Wejście do jaskini jest niewielkie tak samo jak jaskinia. Ale woda jest krystalicznie czysta.

 

2017 07 30 18.02.05 600x450

 

Niedaleko jest położony wygasły wulkan Hverfjall. Czasy świetności czyli aktywności ma już za sobą, ostatnia erupcja miała miejsce 2500 lat temu. Droga od strony południowej jest nieprzejezdna, jedziemy więc do parkingu mieszczącego się po północnej stronie.

 

HUS3685 600x400

 

Postanawiamy zdobyć szczyt wulkanu … całe 420 m wzniesienia. wejście jest łatwe i zajmuje nam jakieś 20 min. We wnętrzu znajduje się stożek Tephra. Kształt krateru dość ciekawy i może się podobać. Niektórzy „turyści” uważają , że dno trzeba upiększyć … bystry czytelnik dostrzeże rysunek.

 

HUS3696

 

Wracamy na Camping, och jak dobrze, że nie musimy nic rozkładać... Przygotowujemy obiadokolację, której smaczku dodaje runo leśne zebrane przez Monikę. Camping mieści się nad brzegiem jeziora Myvatn, które podobno nigdy nie zamarza całkowicie. Wszystko za sprawą okolicznych pól lawowych, czynnych wulkanów i źródeł geotermalnych. Glony i składniki mineralne nadają wodom jeziora piękny błękitno-zielony kolor. Nieregularna linia brzegowa, pseudokratery i liczne formacje skalno-lawowe sprawiają, że Myvatn bardziej przypomina rozlewisko niż jezioro.

 

2017 07 30 21.03.36 600x450

 

Viking  / czyli ja / spożywa tylko to co przygotuje jego Jarla / czyli Monika /, Viking śpi na skórach baranich. Tak tego wieczora mój materac odmówił posłuszeństwa i zrobił sobie dziurę, taką na 10 cm. Więc uznałem, że skóry to dobry pomysł. Na takim posłaniu kontynuowałem dalszą podróż.

 

2017 07 30 21.58.55 600x450

 

 Na ciąg dalszy opisu wyjazdu na Islandię zapraszam na stronę huskycruising.pl