Przed nami kolejny dzień spędzony na obcowaniu z przepięknym Pojezierzem Drawskim. W poprzedniej relacji przejechaliśmy terenową trasę z Drawska Pomorskiego do Siemczyna. Tym razem udamy się w kierunku na słynna bazę wojsk sowieckich w Bornem Sulinowie. Będąc tam przed laty zapamiętałem totalną ruinę i upadek tego miejsca. Jak jest obecnie? O tym dowiemy się na końcu trasy. Do przejechania mamy 54 kilometrów, głownie szutrowych dróg. Tak jak poprzednio w drodze towarzyszyć nam będzie najnowsza Toyota Highlander (link do opisu i naszego testu tego auta). Czy poradzi sobie na takim szlaku?

 

 

Start realizujemy z Siemczyna. Tą bardzo ciekawą historycznie miejscowość wraz z pałacem penetrowaliśmy i opisaliśmy w poprzedniej części wyprawy, wiec już bez zbędnej zwłoki ruszamy w teren. Drogi, którymi się poruszamy, pomimo, że gruntowe i jeżdżone przez leśników prowadzących wycinkę są raczej łatwe dla Highlandera. Jedyny problem stanowią miejsca obficie zarośnięte. Tu daje we znaki spora szerokość auta (193cm) i nasza obawa o stan jego lakieru. Mimo wszystko bez strat docieramy do miejscowości Nowe Kaleńsko gdzie czeka ciekawe miejsce – ogromna wiata przygotowana dla turystów poszukującego miejsca na odpoczynek i ognisko.

 

 

Kolejne kilometry szutrowych tras i ponownie ciekawe miejsce na postój. Tym razem władze lokalne przygotowały dla turystów możliwość zatrzymania się nad jeziorem Krzemno. Mamy tu pomost, kosze na śmieci, parking i piękne widoki z wysokiej skarpy na odległą toń jeziora.

Drogami wśród rozległych pól i lasów dotrzemy do byłego lotniska wojskowego Czaplinek-Broczyno. Wybudowano je w latach 50. XX wieku jako awaryjne lądowisko dla 6 Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego z Piły. 31 grudnia 1998 roku pułk został jednak rozformowany i od tego czasu obiekt niszczał. W 2009r wróciły tu samoloty, gdyż lądowiskiem zajęło się Stowarzyszenie Lotnicze w Czaplinku. Na byłych obiektach wojskowych spotkać można także miłośników motorsportu. To tutaj odbywają się odcinki specjalne rajdu Baja Poland. Na starych drogach kołowania często swoje umiejętności sprawdzają fani drifftu. Trasa jaką wypadło nam jechać biegła właśnie w pobliżu takich miejsc. Dodatkową atrakcję stanowiły stare i opuszczone już schrony.

 

 

Tuż za lotniskiem znajdziemy jeszcze miejscowość Broczyno. Wg. przewodników znajdziemy tu szachulcowy, były kościół ewangelicki, z 1793 r., park dworski z pierwszej połowy XIX wieku, z neogotyckim pałacem, dom nr 77 szachulcowy, z pierwszej połowy XIX w. Na naszej trasie znalazł się jedynie kościół parafialny pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych z 1980 r., wybudowany w formie 16-bocznej rotundy o średnicy 15 metrów. Jeśli macie ochotę i czas możecie jednak poszukać i zobaczyć wszystkie historyczne atrakcje tej miejscowości.

 

 

Z Broczyna polnymi drogami ruszamy w kierunku wioski Łysinin. Warto nie przejeżdżać jej zbyt szybko. Wprawdzie miejscowość sprawia wrażenie jakby czas się w niej zatrzymał ale to właśnie jest jej atutem. Znajdziemy tu bowiem wieś z zachowanym tradycyjnym układem ulicówki, o zwartej zabudowie rozciągniętej tylko przy drodze. Same chaty również sprawiają wrażenie jakby pamiętały odległe czasy. W końcu kto dziś buduje korzystając z techniki szachulcowej? I właściwie tylko takie budynki tu znajdziemy, wśród nich też te opuszczone, ze ścianami już pokruszonymi, pokazującymi przez swoje niezabliźnione rany z jakich materiałów budowało się taki mur i jak wyglądają jego opuszczone izby.

 

 

Dalsza trasa to terenowa przeprawa do wsi Norbliny, gdzie nad jeziorem Niewlino chętni mogą poszukać pola namiotowego by zostać w tej okolicy trochę dłużej. Jednak w połowie drogi tuż przy trasie znajdujemy ustawiony w przydrożnym zagajniku statecznik od samolotu. To pamiątka po katastrofie samolotu szturmowego Su22, w której zginęli podpułkownicy Bogdana Kawka i Wacław Macki. Wystartowali 11 lipca 1995r. o godzinie 9. 52 z bazy wojskowej w Świdwinie. Około godziny 10 urwał się kontakt z pilotami a już dziesięć minut później ich maszyna rozerwała się nad okolicznymi polami.

Niespełna dziesięć kilometrów dalej znajdziemy kolejne miejsce warte spenetrowania. Za wsią Starowice, przy przeprawie przez rzekę Piława niemieccy inżynierowie zbudowali w latach 1932-1937,system umocnień i bunkrów, które miały chronić jaz na rzece. Jego zablokowanie powodowało znaczne podwyższenie się lustra wody i zalanie doliny co zabezpieczało te tereny przed atakiem z polskiej strony. Auto zostawiamy na ładnie przygotowanym w tym celu parkingu. Jest tu wiata i miejsce na ognisko oraz wiele przydatnych informacji umieszczonych na tablicach. Już pieszo poszukać można fragmentów wysadzonych bunkrów, a także, po drugiej stronie drogi wspomniany jaz.

 

 

Ostatni punkt wycieczki to słynne Borne Sulinowo. Dotrzemy tu już asfaltem, na którego końcu czeka miasto, które kiedyś było zamkniętą bazą wojsk sowieckich. Jednak zanim pojawili się tu po II WŚ Rosjanie istniało tu niemieckie miasteczko militarne dla szkoły artylerii Wehrmachtu. Rząd III Rzeszy wykupił też Już w latach 1933–1939 część okolicznych terenów i wysiedlił z nich ludność w celu utworzenia poligonu (okolice wsi Linde). W garnizonie Groß Born stacjonowały też jednostki dywizji pancernej Heinza Guderiana przed atakiem na Polskę w 1939. Podczas wojny, w dniach 5-8 września 1939, przebywał tu Adolf Hitler. Na początku 1945 żołnierze niemieccy opuścili miejscowość, po czym zajęła je Armia Czerwona, utrzymując jej militarny charakter. Utworzono tu doskonale strzeżoną bazę Północnej Grupy Wojsk. Nieopodal miasta, na zamkniętym terenie w Brzeźnicy znajdował się też  jeden z magazynów radzieckiej broni nuklearnej przechowywanej na terenie Polski, przeznaczonej do użycia (według planów operacyjnych) w czasie wojny z Zachodem. W okolicznych lasach do dziś pozostały schrony po przewoźnych wyrzutniach SS-20.

 

 

Do 12 października 1992 wojsko radzieckie (w tym czasie już rosyjskie) ostatecznie opuściło Borne Sulinowo – było to 15 tysięcy żołnierzy kontyngentu 6 Witebsko-Nowogródzkiej Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej. W kwietniu 1993 miasto zostało przekazane polskim władzom cywilnym. Po tym czasie popadło znacznie w ruinę. Gdy byłem tu kilkanaście lat temu z okien budynków, pozbawionych często dachów wyrastały młode drzewka. Gdy jestem tu ponownie zaskakuje jak bardzo zmieniła się okolica. Wszystko znów kwitnie, zniknęły ruiny i zaniedbanie. Spotkany lokalny agent nieruchomości podpowiada że w dużej mierze to skutek… wielkich odpraw jakie niegdyś dostali górnicy. Poszukiwali oni spokojnego miejsca z czystym powietrzem, do którego mogliby się przenieść. I Borne Sulinowo spełniało te założenia, nieruchomości były tu tanie, a okolica cicha i spokojna. Szczegółowy plan miasta oraz opis budynków pamiętających czasy niemieckie i rosyjskie znajdziecie na stronach miasta.

 

 

Tu kończymy drugi dzień naszej wyprawy przez pojezierze Drawskie. Czy Highlander sprawdził się na tutejszych trasach? Zdecydowanie tak. Przewiózł nas komfortowo przez szutrowe szklaki i nie zawiódł tam gdzie potrzebny był napęd na cztery koła. Uwieńczeniem tak ciekawie spędzonego dnia był powrót do naszej bazy „Dworu Tradycja”, którego właściciele przygotowali dla nas to o co tak trudno teraz w dobie pozamykanych restauracji: świetna kolację w naprawdę fantastycznych wnętrzach. Dziękujemy i do zobaczenia wkrótce znów w okolicach Drawska!

 

 

 

 TRASA DO POBRANIA

 

 

 

 

GALERIA ZDJĘĆ

TRASA SIEMCZYNO-BORNE SULINOWO

Galeria

2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4296
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4307
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4309
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4316
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4496
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4564
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4568
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4591
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4595
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4600
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4601
2021.02_drawsko_highlander_TMPL___2V6A4618

Pełna galeria