Terenowego auta poszukiwałem od dawna, wertując na popularnych portalach działy z preferowanymi przeze mnie Land Roverami. Po iluś tam oględzinach Dyskotek, kiedy to co jedna okazywała się "lepsza" od poprzedniej, mój kursor zjechał na ogłoszenia z Toyotami. I tak trafił się fajny egzemplarz LC 95 z 1998 r. z silnikiem 3.0 1KZ-TE. Samochód został sprowadzony z Niemiec, gdzie był używany w miejskim przedsiębiorstwie wodociągowym, przez jakiegoś kierownika, dzięki czemu chyba wnętrze pozostało w idealnym stanie. Przebieg samochodu to 191 tys. potwierdzone wpisami w książce serwisowej i sprawdzone w ASO.

 

   

 

Moje auto to wersja bez plastikowych nakładek i tylnej blokady - może to i dobrze, przynajmniej się nie zepsuje.

 

Jazda dziewięćdziesiątka piątką jest bardzo fajna - dziury w drodze nie istnieją i na wszystkich można z góry popatrzeć. A tak na serio to z prowadzeniem nie ma żadnych kłopotów, trzeba tylko pamiętać o gabarytach. Z hałasem podczas jazdy u mnie nie ma żadnego problemu, bo mam wąskie opony 225 i nie są to opony w pełni terenowe. Jazda z prędkością 100 - 120 km/h jak w osobówce. Zobaczymy o ile się to zmieni po wymianie opon.

 

Moim celem było przywrócenie auta do jak najlepszego stanu technicznego oraz wizualnego. Pierwsze prace jakie wykonałem to dokładne umycie komory silnika. 

 

   

 

W dalszej części zabrałem się za drzwi bagażnika. Zacząłem od nie działającego zamka drzwi, który trzeba naprawić. Po wykręceniu bębenek wymoczyłem w WD 40, nafcie i innych rozpuszczalnikach, ale pomógł dopiero odrdzewiacz. Zapadki zaczęły nareszcie chodzić. Całość pomalowałem cynkiem w sprayu, i nasmarowałem smarem grafitowym. 

 

      

 

Mechanizm tylnej klamki rozebrany, wyczyszczony i złożony z powrotem:

 

     

 

Korzystając, że tylne drzwi były już rozkręcone to nie omieszkałem sprawdzić i wyczyścić mechanizmu wycieraczek:

 

     

 

Filtr powietrza wymieniony, a wraz z nim wymontowałem obudowę. Całość została wymyta i wyczyszczona.

 

     

 

Któregoś pięknego dnia korzystając z ładnej pogody, zabrałem się za lakier samochodu. Widać, że lakier stracił trochę z połysku i był lekko zmatowiony, ale żadnych większych rys nie ma. Z dolnej części karoserii zostały usunięte najpierw drobinki asfaltu, a całość została potem wypolerowana pastą. Dodatkowo umyłem komorę silnika. Efekt widoczny na zdjęciach ponizej.

 

przed: po:
   

 


I przyszedł czas na konserwacje ramy. Postanowiłem wypiaskować przede wszystkim wsporniki do karoserii, do środka jakiejś chemii wpuścić i całość na zakończenie ładnie pomalować. Na tę operację wóz poszedł do warsztatu. Ostatecznie w wozie została zakonserwowana rama z nadkolami i profilami zamkniętymi, wymienione tuleje zawieszenia + amortyzatory i sprężyny, wypiaskowane elementy zawieszenia, a na koniec przyszły nowe kółka. Prace związane z wymianą zawieszenia i konserwacją robiłem w Car-techu Poznań.

 

   

   

 

Wypiaskowane osłony podwozia i baku:

 

  

 

Tu jeszcze we własnym zakresie czyszczę elementy plastikowe w kabinie i dodatkowo konserwuję wszystkie zakamarki:

 

  

 

I jeszcze prace w temacie trzeszczącego panela na desce rozdzielczej. Ta przypadłość dotknęła również i mój wóz, coś trzeba było z tym zrobić. Panel jest zamocowany na 6 zatrzaskach i żeby go ściągnąć, trzeba delikatnie podważać zaczynając np. od góry. Po ściągnięciu, na całym obwodzie na styku z deską rozdzielczą przykleiłem pasek cienkiego samoprzylepnego filcu. Trzeba również dobrze obkleić całą kasetę, w którą wchodzi radio, żeby tam też nie było żadnych luzów. Bo to chyba właśnie ciężkie radio powoduje drgania na wybojach reszty. Po złożeniu całości nastała całkowita CISZA ze strony tego elementu - polecam ! 

 

  

 

Swojego czasu zabrałem się też za przejrzenie wszystkich lamp w samochodzie, które po latach użytkowania nie wyglądają już jak te z fabryki. Wszystkie lampy i przednie reflektory dobrze jest wypłukać wewnątrz ciepłą wodą z "Ludwikiem", a potem wodą destylowaną, żeby nie zostały smugi. Trochę pracy i już jest lepiej.

 

  

    

 

Tylne lampy montowane w zderzaku to znana przypadłość tego modelu. U mnie wyglądało to tak: lampa lewa w dobrym stanie, a z prawej nie zostało już za wiele. Lampę na drugą stronę kupiłem na allegro, z którą było trochę problemów, ponieważ kabelki były kompletnie pokręcone. W tej sytuacji najlepszym sposobem jest wziąć obie lampy i sprawdzić ułożenie kabelków w kostce.

 

   

 

W kabinie jak wiadomo jest też sporo różnych przycisków, które są podświetlane i czasami lampki mówią "pa pa". Jako, że jeżdżąc w nocy, lubię widzieć co gdzie jest, powymieniałem przepalone żarówki zakupione w sklepie elektrotechnicznym w cenie 0,78 gr sztuka i wszystko stało się jasne. 

 

W aucie pojawiła się ostatnio meblościanka. Trzeba było pomyśleć nad uporządkowaniem bagaży, bo ciężko potem się dostać do czegokolwiek. Zabudowę zrobiłem ze sklejki 12 mm, a za inspirację posłużyły forowe przykłady. Zabudowa składa się z 2 wysuwanych szuflad i schowka za tylnymi oparciami, który ma służyć jako narzędziownia i spiżarnia na wyprawy. Po złożeniu oparć foteli uzyskujemy 2 wygodne miejsca do spania o długości prawie 2 m.

 

 

 

 

Żeby nie było, że auto sie tylko picuje - zamieszczam zdjęcia z naszych terenowych wypadów!

 

  

 

Podczas letniej wyprawy do Czarnogóry i Albanii stuknęło kilometrów na liczniku. Auto dzielnie się spisało, na wyjeździe zrobiliśmy 4700 km. Jedynie w drodze powrotnej, 200 km przed domem, wibracjami dał znać o sobie tylny krzyżak. Padł przy przebiegu 204 000 km. 

 

 

 

GALERIA ZDJĘĆ