Myślisz, że wiesz wszystko o Hiluxie? Że jest wieczny, pancerny, odporny na utopienie i spalenie? Że to prawdziwy wół roboczy? Wszystko to prawda. Ale Hilux może dać z siebie o wiele więcej. Całą prawdę o Hiluxie znają tylko ci, którzy się wybrali na targi Mooneyes w Japonii. 

 

Mooneyes Hot Rod and Custom Show to w opinii wielu najfajniejsze targi motoryzacyjne na świecie.  Od 24 lat w grudniu zjeżdżają się do Yokohamy najlepsi tuningowcy z całego świata, by w ogromnej hali Pacifico pokazać swoje dzieła. W tym roku zorganizowano specjalną wystawę japońskich terenówek, wśród których królował Hilux.

„Uwielbiam Hiluxa – powiedział Tadomi Hasegawa, właściciel firmy Omiauto. – Wspaniale się nad nim pracuje. Jest silny i piękny”.

 

 

Firma Tadomiego z Omitama City odpowiada za jeden z najbardziej niesamowitych pojazdów na tegorocznych targach. To Hilux w japońskiej specyfikacji z 1992 roku w intensywnym zielonym kolorze, z metalowymi zdobieniami o niebieskim zabarwieniu. Wyposażono go w zainstalowany z tyłu, przerobiony, ostro podrasowany i chromowany dwulitrowy silnik od Toyoty MR2 drugiej generacji. Z przodu w miejscu silnika umieszczono – również chromowany – zbiornik paliwa, a po bokach silnika najbardziej wyrafinowane i pięknie wykończone zawieszenie pneumatyczne.

 „Wykończenie tego samochodu zajęło mi 10 lat – powiedział Tadomi. – Jesteśmy dumni z tego, co udało nam się osiągnąć”.

 

 

Większość samochodów zaprezentowanych na tegorocznym Mooneyes to slammery, z pneumatycznym zawieszeniem, które opuszcza nadwozie na sam dół, kiedy auto stoi, i podnosi je, kiedy ma ruszyć.

Innym wyróżniającym się Hiluxem jest mroczny pojazd w stylu rodziny Adamsów Hisao Horiguchiego. Auto nawiązuje do najbardziej charakterystycznych cech amerykańskiego gotyku 20. wieku.

 

 

Hisao prowadzi The Truck Center w mieście Shizuoka. To jeden z herosów środowiska, aktywny od 25 lat. Był jednym z pierwszych propagatorów slamu w Japonii. Wprowadził spore innowacje do zawieszeń pneumatycznych. Hisao jest certyfikowanym dystrybutorem akcesoriów Moon, a jego sklep jest pełen hołdów dla amerykańskiej marki.

Już nikt nie pamięta, jak moda na slammery rozprzestrzeniła się w Japonii.  Być może ma to związek z subkulturą hip hopu i estetyką gangsta, które trafiły do młodzieży na wyspach za pośrednictwem MTV w latach 80. Ale to tylko przypuszczenia. Na pewno wiemy jedno – Hiluxy z lat 90. wyglądają szczególnie imponującą, kiedy opuści się je na za małe koła i nafaszeruje tuningowymi bajerami.

Targi Mooneyes to święto przenikania się kultur. To wybuchowa mieszanka klasyki amerykańskiego blichtru i japońskiej estetyki maksymalizacji efektu. Japończycy nie zatrzymują się w pół drogi! Przywiązanie twórców wystawianych samochodów do szczegółu graniczy z obsesją. W połączeniu je ze zwariowanym japońskim poczuciem humoru i podziwem dla indywidualizmu amerykańskich mistrzów rzemiosła daje ono jedyny w swoim rodzaju tygiel, wypełniony mieszaniną stali, chromu i lukru.

Dean Moon, właściciel firmy Moon Equipments, należał do pokolenia Kalifornijczyków, którzy stworzyli kulturę tuningu na swoją własną modłę. Była to grupa świetnie wykwalifikowanych, karmiących się adrenaliną młodych ludzi z kieszeniami pełnymi dolarów.

Rozmarzona Ameryka z czasów boomu lat 40. i 50. miała zapach ryczących silników V8. Marka Moon szybko stała się synonimem całego środowiska. Moon produkował i sprzedawał różne części, które stały się talizmanami w świecie wyścigów równoległych i tuningu. Nie chodziło tylko o wskaźniki ciśnienia, sportowe zbiorniki paliwa czy lewarki zmiany biegów. Każdy chciał mieć pedały i dekle ze znakiem Moon Eyes. Było to najbardziej kultowe logo w tym środowisku obok Rat Fink. Dean Moon był mistrzem budowania marki – daleko wyprzedzał swoje czasy pod tym względem. Współpracował z artystami i projektantami, który nadawali ton na bulwarach południowej Kalifornii. Bardzo szybko logo Moon Eyes stało się znakiem rozpoznawczym niepokornej subkultury tuningu i wyścigów ulicznych.

Japończycy przejęli tę modę z Kalifornii i doprowadzili do krańcowych form, z właściwym sobie zamiłowaniem do szczegółu. Tak samo jak modę na wojskowe ubrania, T-Shirty i Rock’n’Rolla.

Dean Moon zmarł w 1987 roku, a jego firmę poprowadziła dalej żona. Po kilku latach ona także odeszła. W 1992 roku firmę kupili wieloletni dystrybutorzy Moon Equipment w Japonii, Shige Suganuma i Chico Kodama. Tak narodziła się marka Mooneyes. Do legendarnego sklepu w Santa Fe Springs dołączył nowy The Moon Café w Jokohamie.

 

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ