Dzisiejszy etap wystartował z chilijskiej Calamy, by poprzez Andy przedostać się znów do argentyńskiej Cachi. Odcinek specjalny to 371 kilometrów w górzystym terenie, a najwyższy punkt, który osiągnęli dziś kierowcy, to 4500 metrów n.p.m.. Od początku odcinka tempo nadawał "księciunio" Nasser i konsekwentnie zdobył kolejne etapowe zwycięstwo.

 

 

 

Drugi na mecie Terranova jest na własnej ziemi, co zapewne cieszy argentyńskich kibiców. Bardzo ładnie do połowy OSu jechał Nani Roma, ale w okolicy 200 kilometra miał dachowanie. Załoga jest cała, auto trochę pokiereszowane, nie dają jednak za wygraną i próbują zreanimować Miniaka, by o własnych siłach skończyć etap.

 

Kolejni na mecie to para Hiluxów - jadący pewnie Al Rajhi i niespodziewanie Leeroy Poulter, który wczoraj nie znalazł feralnego CP i miał doliczoną karę czasową. Za nimi kolejne 2 Hiluxy - Ten Brinke dziś dał popis dobrej jazdy, bo wczorajszy dzień nie należał do udanych, o czym świadczy 33. pozycja na mecie 9. etapu, a przed nim podpora zespołu Toyoty - De Villiers. Giniel jest trochę podłamany, że pewnie kolejny, czwarty już raz będzie na tym "najgorszym" drugim miejscu na podium Dakaru i nie "cisnął" przesadnie mocno wyniku dzisiejszego etapu.

 

fot. TLC Team Land Cruiser Toyota Auto Body

 

Na mecie jest już Hołek. Ładnie, równo jechał na 3-4 pozycji miedzy kolejnymi WP, ale w końcówce osłabł i metę przekroczył z siódmym czasem. Po nim, ku uciesze kibiców, argentyński "lokalny matador" Emiliano Spartano powożący niby-Dusterem. Do rozstrzygnięcia rajdu zostały tylko 3 etapy albo aż 3 etapy. Po wynikach widać, że książę, a nawet król, tej edycji jest tylko jeden. Zobaczymy czy dowiezie ten wynik do mety, bo Giniel wciąż jest blisko...  

 

fot: Kamil Nowak / 4Raid

 

Etap 10 - 385 km / OS 358 km / 116 km