Dzisiejszy 11. etap miał być w zasadzie formalnością. Krótki, niespełna 200-kilometrowy szutrowy OS najlepszym załogom zabrał mniej niż 2 godziny. Zanim jednak załogi wyruszyły na trasę stało się coś, co wstrząsnęło klasyfikacją. Z rajdu odpadł "czarny koń" Yazeed Al Rajhi na skutek awarii technicznej. Debiutant w Dakarze (ale doświadczony kierowca WRC i Cross Country), który pewnie zmierzał na podium, już nie jedzie.

 

 

Wiedząc o tym Krzysztof Hołowczyć pojechał dzisiejszy odcinek bardzo spokojnie, tylko na przejechanie, bo to właśnie on jest teraz na trzeciej pozycji w generalce, z zapasem ponad półtorej godziny nad Holendrem Van Loon. Taka szansa na podium w Dakarze więcej się już dla Hołka nie powtórzy, musi ją tylko nawet bez walki dowieść do mety.

 

fot. Toyota SA 

 

Kto wygrał OS11? Wiadomo, że "księciunio" Nasser. Kto był drugi? Tak jak wczoraj Terranova. Kto trzeci? De Villiers czerwonym Hiluxem. I tu kończą się przewidywalne wyniki, bo czwarty na mecie jest litewski kierowca Benediktas Vanagas, prowadzący swojego czarnego Hiluxa złamaną ręką i na "haju" po lekach przeciwbólowych. Jak widzicie wyniki Dakaru są nieprzewidywalne. Jedno zdarzenie zmienia tak wiele. Znów Dakar odebrał jednym szansę, a innym darował. Zostały nam już tylko dwa etapy, ale jak widać wszystko się może jeszcze wydarzyć.

 

W pierwszej dziesiątce etapu znaleźli się też Ten Brinke (6.) i Lavieille (9.). Mitsuhashi dojechał do mety na miejscu 41., a Gibon na 39..

 

 

tekst: Kamil Nowak / 4Raid

 

 

Etap 11 - 184 km / OS 194 km / 142 km