Spanie wewnątrz auta

Tył kabiny musiał być przeznaczony na łóżko, jak przystało na samochód podróżniczy. Siedzenia tylne będą tylko sporadycznie montowane, na specjalne okazje przewozu więcej niż jednego pasażera. Przez pierwszy rok ani razu nie musiałem ich używać. Zaprojektowałem więc łóżko. Nieco odmienne w koncepcji od tych jakie zwykle się widzi w długich samochodach terenowych. Zwykle takie łoża montuje się na stelażu, dość wysoko, tak wysoko, że ludzie mogą na nich tylko leżeć i nic więcej, nie wspomniawszy nawet o nocnych figlach. Pod łóżko wkłada się zwykle pojemniki, które wpycha się od tyłu pod łóżko i stelaż łóżka. Stelaż łóżka ma zwykle 3-4 cm minimum wysokości i to jest 3-4 cm straconej, cennej przestrzeni na wysokość, bo pojemniki muszą wjechać pod stelaż. Wyciągnięcie pojemników spod łóżka może odbyć się tylko po wyjściu z samochodu. Jedyna zaleta to dość duża przestrzeń ładunkowa, oraz możliwość wyjęcia wszystkich bagaży z samochodu zapakowanych w pojemniki. Te dwie zalety akurat dla mnie nie były ważne, więc postanowiłem przemyśleć sprawę tak, aby sypialnia w samochodzie spełniała także rolę normalnego namiotu. A więc stałą w tym równaniu była wysokość ponad łóżkiem minimum 80 cm, tak by można było normalnie siedzieć. Łóżko więc musi być nisko, w wypadku modelu Toyoty J6 wychodzi to około 22 cm ponad podłogą bagażnika. Strata wysokości na stelaż pod łóżko nie wchodziła w rachubę. Poza tym nie byłoby sensu pakować pod łóżko pojemników o wysokości 20 cm.

 

 

Postanowiłem zabudować łóżko na zasadzie przewróconej na płasko szafy. Płyta łóżka (18 mm sklejki liściastej) została oparta na pionowych ściankach (sklejka 22 mm), które dzieliły przestrzeń pod łóżkiem. Dostęp do tej przestrzeni zakomponowałem przez otwieraną podłogę łóżka. Coś na kształt średniej wielkości dźwiczek stanowiących jednocześnie po zamknięciu podłogę łóżka. W ten sposób osiągnąłem przestrzeń ponad łóżkiem 80 cm, zaoszczędziłem na wysokości rezygnując ze stelaża utrzymującego w powietrzu płytę łóżka, zdobyłem dostęp do ładunku pod łóżkiem nawet podczas siedzenia w samochodzie na łóżku, nie straciłem przestrzeni na ścianki pojemników plastykowych, w których zwykle pakuje się ładunek pod łóżko i na dylatacje między nimi, ścianek oddzielających przestrzeń pod łóżkiem jest teraz trzy, w poprzek samochodu. Część łóżka, która znajduje się za tylnymi siedzeniami jest zamontowana na stałe, część która znajduje się w miejscu tylnych siedzeń jest w łatwy sposób demontowalna. Wadą jest to, że aby rozłożyć łóżko w pełni należy całkowicie wymontować z samochodu tylni rząd siedzeń. Co podczas przewozu na dłuższej trasie pasażerów z tyłu stwarza uciążliwość codziennego wymontowywania i montowania na powrót tylnych siedzeń. Akurat dla mnie to nie jest aż taka duża wada, bo bardzo rzadko zdarza mi się jeździć z pasażerami z tyłu. Część łóżka w miejsce tylnich siedzeń, została oparta na tradycyjnym stelażu ze stalowych rurek (rurki mają największą wytrzymałość na zginanie), który został z jednej strony oparty na ściance części łóżka zamontowanej na stałe, a z drugiej na nóżce. Nóżka została wygięta także z rurki, tak aby zmniejszyć nacisk jednostkowy na podłogę samochodu. Tak zakomponowane łóżko ma 148 cm szerokości i 182 cm długości (w modelu J6 Land Cruisera). Dodatkowe 10 cm na długości uzyskuje dzięki odsunięciu na noc siedzeń do przodu i rozłożeniu dodatkowych 10 cm podłogi łóżka umocowanej na zawiasach. Ja mierzę sobie 187 cm wysokości, więc 192 cm długości łóżka wystarcza mi w zupełności. Podłogę łóżka okleiłem matą z folią aluminiową stosowaną w namiotach. Nie nakładam na to żadnego materaca, dla mnie twardość nie jest problemem. Tylne, boczne okna samochodu zakleiłem folią, dwiema warstwami styropianu z folią aluminiową (stosowany za grzejniki na ściany domów), oraz wykładziną samochodową. Pozostałe okna otrzymały grube firanki oraz moskitiery. Firanka odgradza również przestrzeń przednich foteli od łóżka. To chyba kompletne wyposażenie wnętrza, przynajmniej jak na pierwszą podróż.

Zawieszenie

Przednie  otrzymało nowe resory paraboliczne IronMana z dwucalowym liftem. Amortyzatory tylko lekko podniosłem na górnych mocowaniach, ale można było nawet tego uniknąć. Amortyzatory są oryginalne. Tylne zawieszenie nie dostało nowych resorów ze względu na kurczące się w sposób zastraszający finanse. Podniosłem jedynie tylne wieszaki resorów na odpowiednią do przedniego liftu wysokości. Amortyzatory dostały nowe mocowania górne. Przy tej okazji wymieniłem wszystkie gumy w zawieszeniu na elastomery. Kupuję w polskiej firmie z Gdańska www.drm4x4.z.pl, są tańsze od australijskich (240 zł za komplet na cały wóz) i wytrzymalsze po tym, co ostatnio widziałem w wypadku polimerów OME w normalnie użytkowanym Defenderze po 45000 km. Miałem polimery z Gdańska w poprzedniej Toyocie i przejechałem na nich 110000 km bez dociągania i nadal bez luzów.

Zderzaki

Tylni poszedł w odstawkę, podobnie ogromna rama haka holowniczego. W miejsce zderzaka wmontowałem ceownik hutniczy 100 mm oraz hak do holowania. Przedni zderzak zaopatrzyłem w stalowe końcówki, zamiast gumowych i pozostawiłem go na miejscu.

 


Ponieważ samochód będzie użytkowany w podróżach a nie w extremie, to oryginalny zderzak stalowy oraz oryginalne orurowanie wystarczy w zupełności. A dodawać kilogramów nie ma po co. Aby zmieścić wyciągarkę musiałem jednak nieco odsunąć do przodu zderzak wraz z grilem, konkretni o 82 mm. Wyciągarkę wmontowałem na płycie 6 mm grubości. Dokręcając ją do ramy poprzecznej oraz do wzdłużnej, oraz do zastrzałów pionowych. Przy tej okazji warto pamiętać, aby śruby mocujące wyciągarkę była spasowane na bardzo ciasno, ponieważ korpus wyciągarki jest aluminiowy i jeśli jedna śruba będzie miała większy luz to korpus będzie doznawał naprężeń podczas pracy wyciągarki i w końcu pęknie. Rolki dokręciłem bezpośrednio do wygiętej płyty wyciągarki, wycinając w zderzaku wielką dziurę tak, aby można było rolki zamontować niezależnie od zderzaka. Górna część grila otrzymała pręty zasłaniające reflektory i chłodnicę, tak aby lepiej trzymały siatkę montowaną w tym miejscu podczas podróży po kamienistych drogach. Drobne kamienie wystrzeliwane spod kół samochodów mogą uszkodzić to i owo, a siatka to zabezpieczenie. Haki holownicze pozostawiłem oryginalne, są bardzo dobre. Pozostawiłem je oczywiście w oryginalnych miejscach i na wzmocnionych śrubach. Warto sprawdzić wszystkie haki holownicze w lesie przed ich użyciem. Należy w tym celu założyć na nie (po kolei na każdy) linę kinetyczną, a drugi jej koniec przywiązać przez taśmę do grubego drzewa. Potem cofamy zderzakiem pod samo drzewo i dajemy pełen ogień tak aby spróbować wyrwać drzewo, jeśli hak wytrzyma takie szarpnięcie, to wytrzyma wiele i nikogo nie zabije.

Układ dolotowy silnika

Dodałem snorkel nie dla nurkowania pod wodą, ale dla czystszego i zimniejszego powietrza, jakie znajduje się wyżej nad ziemią. Jeśli ktoś w to nie wierzy to niech rzuci okiem na układy dolotowe silników TIRów. Wszystkie mają snorkle, bo te silniki muszą wytrzymać milion kilometrów gwarancji. Snorkel wykonałem z rury plastykowej, rynnowej, tak jak w poprzedniej Toyocie. Łączenie rury z obudową filtra wykonałem z rury zbrojonej gumowej. Także tak jak w poprzedniej Toyocie. Poprowadziłem ją wewnątrz nadkola.