Z Patacamaya jedziemy wygodną asfaltową Ruta Nacional 4 na zachód. Gdy przed nami wyrasta ogromny stożek najwyższego szczytu Boliwii – wulkanu Sajama (6543 m) – skręcamy na drogę terenową wijącą się wśród kaktusów i suchorośli. W pustym krajobrazie dominuje potężny stożek Sajamy, u podnóża którego rozłożyło się kilka niewielkich wiosek – Sajama i Tomarapi. W każdej z nich znajdują się kryte trzciną kamienne domy i niewielki nieutwardzony Plaza de Mayor wraz z charakterystycznym kościółkiem, także z dachem krytym trzciną. Jedna z lokalnych autostopowiczek, pani w słomkowym kapeluszu i z kolorowym wielkim tobołkiem na plecach, poleca nam baño w aguas calientes za Tomarapi, do którego też zdąża. Jedziemy więc z nią do wywierzyska – pani pierze ubrania, a my siebie. Orzeźwiająca gorąca kąpiel w mroźnym powietrzu i oszałamiający widok na ośnieżoną Sajamę są warte każdych trudów podróży.

 

Powracamy do krajowej czwórki. Ta droga to obecnie główne połączenie Boliwii z morzem. I pomyśleć, że kraj ten w XIX wieku posiadał dostęp do morza, Chile nie graniczyło z Peru, a boliwijskie wybrzeże rozciągało się na ponad tysiąc kilometrów. W wyniku Wojny o Pacyfik, zwanej także wojną saletrzaną, Boliwia straciła prowincję Litoral bogatą w saletrę i guano oraz duży port w Antofagaście, natomiast Peru utraciło prowincję Tarapaca z portami w Iquique i w Arice. Po wojnie zawarto porozumienie w 1884 roku, w wyniku którego Chile zapewniło Boliwii swobodny dostęp do Ariki i wybudowało linię kolejową łączącą La Paz z wybrzeżem. Niestety Chile i Boliwia nadal oficjalnie nie utrzymują ze sobą żadnych kontaktów dyplomatycznych, a aneksja boliwijskiego wybrzeża przez Chile jest przedmiotem niegasnącego sporu. Atacama Trudno było jednak się o tym przekonać, gdy dotarliśmy na ruchliwą granicę tych dwóch państw w Tambo Quemado. Liczba tirów przekraczająca ją w obu kierunkach jest ogromna. Wszystkie oczywiście na boliwijskich rejestracjach. Po dokładnym prześwietleniu bagaży (z jedzenia pozwolono nam zostawić tylko konserwy) jesteśmy w Chile.

 

Po tej stronie granicy w krajobrazie dominuje niewiele niższy od Sajamy wulkan Parinacota (6330). U jego podnóży rozciąga się Park Narodowy Lauca z wioską Parinacota, z ładnym cmentarzem i kościółkiem. Za miejscowością Putre płaskowyż Altiplano nagle się urywa i rozpoczynamy wielokilometrowy zjazd z wysokości 4 km w kierunku morza. Długie serpentyny pełne są boliwijskich ciężarówek, skąpa roślinność kompletnie zanika i docieramy do przedmurza Atacamy. Sztucznie nawadniane doliny kontrastują zielonością z ciemnożółtymi piachami wypełniającymi zbocza dolin. W końcu witamy się z Pacyfikiem, jako że dotarliśmy do Ariki. Miasto to przed Wojną o Pacyfik należało do Peru i nadal jest to przedmiotem sporu Chile z tym państwem.