12.09.2014 – piątek


Powitanie dnia – o świcie grupa elandów (największych antylop) pasąca się 100 metrów od naszego obozu.
Potem, już w drodze, dwie żyrafy, kilka grup zebr i liczne stadka antylop. W Warmqelle zatrzymaliśmy się przy gorących źródłach. No, mówiąc prawdę, nie były bardzo gorące, ale w paru miejscach spod dna rzeczywiście wydostawała się ciepła woda, a malowniczy wodospad zasilał ten uroczy basen wśród skał. Na kąpieli spędziliśmy prawie godzinę.

 

 

 

Około trzeciej wyruszyliśmy w dalszą drogę, aby po dwóch godzinach dotrzeć do Opuwo, gdzie zwraca uwagę przedziwna mieszanka ubranych w stylu wiktoriańskim kobiet Herrero i wysmarowanych czerwoną glinką Himba – z jednej strony bardzo zbliżonych pochodzeniem etnicznym, z drugiej – szokująco różniących się wyglądem i stylem życia.
Nikomu tu nie przeszkadza dziewczyna Himba z odsłoniętym biustem stojąca w kolejce w hipermarkecie. One tak po prostu sobie żyją...

 

 

 

 

 Przejechaliśmy nieśpiesznie przez centrum, a potem wspięliśmy się szutrową dróżką do ośrodka Opuwo Country Lodge. 
W hotelu pierwsze kroki – a jakże – na basen, z fantastycznym widokiem na rozległą afrykańską dolinę. Gdy słońce skłoniło się ku zachodowi, chowając się szybko wśród dalekich wzgórz i barwiąc na kilkanaście minut wszystko ciepłym, pomarańczowym światłem, kicz się ostatecznie dopełnił...
Wieczorem wytworna kolacja w restauracji, chociaż znowu bez dzikiego afrykańskiego mięsa – tylko wół, owca i świnia. Do tego wyśmienite południowoafrykańskie wina. 
A po trzech dniach biwaków nareszcie śpimy w łóżku, w prawdziwym łóżku. Ostatni raz na kolejne 6 dni...

 

 

 

 

13.09.2014 – sobota


Dzisiaj etap z Opuwo (czytaj: Ohopuho) do Epupa Falls. Po drodze wizyta w wiosce Himba. 
Po burzliwych negocjacjach wódz zgodził się nas wpuścić do wioski za stosunkowo przystępną sumę wspartą dwoma skrzynkami „darów“ zakupionych w Spar w Opuwo.

Sama wizyta raczej cepeliowska, chociaż miejscowe dzieci omotały błyskawicznie nasze dziewczyny i obsiadły je w ilościach hurtowych. A że były dość dokładnie umyte glinką... No cóż, trochę te nasze kobity umorusały 
Dziewczyny wysmarowane przepisowo czerwoną glinką, włosy ułożone w gliniane pasma, odsłonięte biusty. Cóż, uczciwie trzeba powiedzieć, że wyobrażenie o wyjątkowych, jędrnych piersiach kobiet Himba to mistrzostwo namibijskiego PR. Pewnie gdzieś tak jest... Akurat w naszej wiosce nie odbiegały od średniej światowej.

 

 

 

 

A potem już prosto do Epupa Falls. Czarowne miejsce, cudowne wodospady, wyjątkowy camping wśród palm, położony tuż nad nimi. Podobno, w czasie pory deszczowej dorównują urodą Victoria Falls. Chyba to przesada, ale i tak jest pięknie...
Spędzamy ponad godzinę na próbach jak najlepszego wykadrowania spadającej wody i całego kanionu. Niektórzy postanowili spędzić tu jeszcze parę chwil dłużej na moczeniu stóp w rzece.

Potem przygotowujemy sobie wyśmienitego grilla, a w tle przez całą noc delikatny szum Epupy...